poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział I

ZALECANY PODKŁAD MUZYCZNY:  Vixen - I want you to rock me
*Duff*

            Od numeru stulecia, który wywinęła nam mała minął już tydzień, ale i tak muszę wam o tym powiedzieć. Siedziałem sobie w kuchni i piłem piwo. W pewnym momencie do moich uszu dobiegł przeraźliwy wrzask Stevena.
                                   -Duff!!! Rusz się kurwa na górę, albo lepiej wezwij karetkę!- tak straszny krzyk mógł oznaczać tylko jedno -  coś się stało z naszym Dzwonkiem.   Wezwałem to całe pogotowie, oczywiście pokłóciłem się ze skurwielami. Pobiegłem zobaczyć co się stało. Załamałem się. Yvone leżała nieprzytomna na  stole kreślarskim. W jej żyle była strzykawka. Jak ona to znalazła? Szukała, to oczywiste. Obiecałem jej, że przestanę brać.  Jeśli coś jej się stało, zabije się. Po kilku minutach, ambulans był już przed domem. Wniosłem Małą do auta i sam tam wszedłem. Steven na pieszo biegł do szpitala, przez 1,5 kilometra I tak był przed nami. Przez pół godziny siedziałem z Popcornem w poczekalni.
 -Patrz jak mi serce napierdala - położyłem jego rękę na moją lewą pierś. Zabrał ją z obrzydzeniem.
-Co ty mi tu z jakimś macaniem wyjeżdżasz?! Lepiej się martw czy Izzy Cię nie zajebie jak karalucha jak się dowie! - kochałem tego idiotę który zawsze mi przypominał w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję. Parę minut pźóniej zobaczyłem pielęgniarkę.
-Co z  Dzwonkiem? Żyje? Oddycha? Śpi? Kroplówka? NIECH MI PANI POWIE! – wysoka kobieta uśmiechnęła się do mnie uspokajająco, po czym powiedziała:
- Nic jej nie jest. Organizm silnie zareagował, nie była gotowa na takie… niespodzianki. Za 20 minut wrócicie do domu w kompletnym składzie. - naprawdę mnie uspokoiła, Kocham Yo, dałbym sobie za nią jaja uciąć, Steven z resztą też. On zaczął ją wielbić od razu jak przyjechała, czyli 3 lata temu. Ja wtedy myślałem „Boże czemu każesz nas Aniołkiem z dobrego domu?!”. Już po tygodniu dowiedziałem się jakie było to mylne. Na pierwszej imprezie wypiliśmy w 3 10 litrów wszelkich trunków, Mała chyba najwięcej, ale i tak jej umysł był na tyle trzeźwy, że nie wiadomo w jaki sposób instynkt doprowadził ją do Hellhouse. A teraz leży w szpitalu i to tylko moja wina! O! Chyba już wychodzi! Tak to ona! Podeszła do nas z miną zbitego pieska i już miała przepraszać, obiecywać ,że tak więcej nie zrobi, ale się, kurwa, odezwałem!
-Chciałaś mnie do zgonu doprowadzić?
-Tak, macie próbkę tego co ja przeżywam co tydzień!
-Czyli nie dasz nam jeszcze pożyć? Izzy nas uśmierci za to - kurwa Steven, milcz! Po chuj  się wcinasz?!
- Nie, nie dam!
-Gdzie ty idziesz?! -Nie wiem jak to zrobię, ale wracam do Indiany! - no to mi przyjebała tymi słowami, nie pozwolę! Podbiegłem do niej i wziąłem ją na ręce, nie mogła już uciec. Popcorn wezwał taksówkę i pojechaliśmy do domu. Dzwonek zagrała przed bratem głupią i powiedziała ,że „źle się poczuła”. Mądre dziecko!
******
Hah, jak fajnie teraz to czytać :D Jednak wspomnienia z lata są żywe :3
Proszę, komentuuuuuujcie :c Proszę, ładnie proszę :c


3 komentarze:

  1. Łochocho. Super.<3 Zaczyna mi się podobać.
    Czekam na dalsze części cudownego opowiadania. Kiedy dodasz.? Już nie mogę się doczekać.. Pamiętaj o moim chociż i tak już mi dałaś komentarze..xd
    http://cornshucker-a-real-buttfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ohh pamietam ...Steven ma odrzutoeca e dupie xd a Duff maca Stevena..Gejeee xd.
    dodawan 2 .

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooooo ale to jest zajebiste!!
    więcej! :D

    OdpowiedzUsuń