środa, 10 lipca 2013

Rozdział III

ZALECANY PODKŁAD MUZYCZNY:
*Izzy*
           - Ej, idioci! Ruszać te jebane, kurwa, tłuste dupy, bo się, kurwa, spóźnimy! - całkiem miły początek dnia, no nie? Tak to jest, jak Pan Izzy wstanie lewą nogą z łóżka. I tak mnie matka opierdoli za to, co te geje z Yo zrobiły, więc lepiej być na czas. Yvone zawsze jest punktualna. Znaczy była, bo tu, w Hellhause, pod moją opieką została zdeprawowana. Whatever. Co oni tam do złamanego, rudego chuja Axla robią?! Nie wiem no... GWAŁCĄ SIĘ ANALNIE?! Muszę to zobaczyć! Pobiegłem do "tego dużego pokoju na strychu, który podobno należy do mojej siostry", wszedłem bez pukania i przekonałem się, że... śpią. 
           - Sukinsyny, kurwa, rżnięte, wstawać! Indiana czeka!
 - C...co pierdolisz? O - spojrzał na zegarek - trzynastej rano!? - walnął głową w poduszkę
- RUSZAJ DUPĘ, ALBO NIGDZIE NIE JEDZIESZ! - blondyni wstali, znieśli walizki (swoje i Dzwonka). Z racji tego, że Małej nie spieszyło się do tego, żeby wstać z łóżka, Duff wziął ją na ręce i zaniósł do vana, gdzie wszyscy doznali nagłego zastrzyku energii i... zaczęli śpiewać.Jak tylko dojedziemy, osobiście dopilnuję, żeby śpiewanie w samochodzie, gdy podróż wynosi więcej niż godzinę, zostało zakazane. We wszystkich stanach! Bo powiedzcie mi, ile można słuchać wycia Stevena, który próbuje skrzeczeć jak Axl w Sweet child o' mine?  Jeszcze do tego Duff i Slash udają, że grają na gitarach, a Dzwonek bije ich palcami i wykonuje swoje zaskakujące solo perkusyjne. Chwila... Zasnęli! Wszyscy oprócz Hudsona. I chujowi się chyba nie spieszy. Byle tylko milczał...
           - Izzy... Ja chcę kota - no, kurwa, wiedziałem. Zawsze jak JA czegoś chcę, musi być inaczej. 
 - Steven ma alergię - nawet na niego nie spojrzałem, ale dam sobie chuja uciąć, że teraz wygląda jak ten kawaii kotek ze Shreka.
 - Nie prawda. JA CHCĘ KOTA! - zamknij  japę, bo nas zabiję, a Ciebie w pierwszej kolejności! Yvone się obudziła...
 - Jakiego kota, kurwa mać?
 - No zwykłego.
 - Ale ja mam kota. Ty też masz. Steven ma, a Duff ma nawet dwa!
           Wspominałem już, że kocham moją siostrę? Slash się zamknął, nie pozwoliła im śpiewać i BEZPIECZNIE zajechaliśmy pod Paradise. Wysiedliśmy z auta <nareszcie>.  Powitały nas Susan i Sandra. SANDRA. KURWA SANDRA. MOJA KOCHANA SANDRA. JEŚLI ONA KOGOŚ TERAZ MA TO CHUJA ZAPIERDOLĘ TAK, ŻE BĘDZIE MNIE NA KOLANACH Z ZASZYTYMI OCZAMI BŁAGAĆ O ŚMIERĆ.
*******
Rozdział dedykuję Sandrze i Rocky. Kocham was, moje żony i kochanki <3 ;-;

1 komentarz:

  1. Dziękuje za dedyka. <3
    Ale ja naprawdę nie wiem. Jestem twoją żoną albo kochanką? Naprawdę? Czemu ja nic o tym nie wiem.
    Ja chcę kota i też mi nie chcą kupić. ;c
    Przepraszam, że daję komentarz ale mam taką jebaną zamułę dzisiaj..
    Rozdział jest świetny jak zwykle skarbie mój kochany. <3
    Wika, żono..
    Przepraszam że wszystko psuję. -,- Jutro będę Cię przepraszać za to co się stało dzisiaj..
    Dobra moja Duża. Dalej pisz.. ;*
    Czekam

    OdpowiedzUsuń